Był sobie piątek. Wczoraj. Wcale nie trzynastego.
Dzień jak co dzień, zabiegany. Wieczór za to spokojny. Fotel, książka, w tle muzyka. PanMąż siedzi w internetach. Psice pochrapują. No sielanka. Naprawdę.
Nagle w pokoju obok, jak coś nie huknie, jak coś nie walnie. Już z nasłuchu domyślam się co to za katastrofa. Wizja lokalowa ;-) potwierdza - karnisz odpadł od ściany. Gruchnął na szczęście tak szczęśliwie, że ominął laptopa i oszczędził kwiatki. Dzięki wielkie karniszu! Naprawdę!
Ogarnęliśmy sypialnię na tyle na ile mogło się chcieć ogarniać późnym wieczorem. Ja wróciłam na fotel. PanMąż poszedł do łazienki. No nie powiem, w pewnym sensie też na fotel ;-))) i zaraz dobiegło mnie przekleństwo, brzydkie. Spłuczka się popsuła. Tak całkiem. Naprawdę.
Postawiłam wiaderko w łazience i chyłkiem, na paluszkach, cichutko pobiegłam położyć się do łóżka. Mówią, że do trzech razy sztuka. Nie chciałam prowokować losu. Naprawdę!
Uff, to taka złośliwość rzeczy martwych , każdemu się zdarza.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńrównież pozdrawiam
UsuńAle chyba nie wierzysz w duchy?😉
OdpowiedzUsuńDuchy? No co Ty! Nie wierzę, wcale nie ... ja wiem, że one są
OdpowiedzUsuń;-))))
A tak w ogóle,to u mnie sprawdza się, że nieszczęścia chodzą parami. Czasami stadami nawet. W zależności od nastroju walczę z nimi w pojedynku albo strzelam z armaty. Stąd często otacza mnie pobojowisko. Ale co tam, w odgruzowaniu też można znaleźć coś pozytywnego.
OdpowiedzUsuńKilka tygodni temu spadający karnisz i popsuta spłuczka pewnie doprowadziłyby mnie do łez. Dziś widzę w tym zachętę do przyspieszenia remontu
To mi się podoba,
UsuńO! I właśnie o to chodzi, aby zawsze, w każdej, nawet bardzo nie teges sytuacji, znaleźć coś, co będzie promyczkiem nadziei!
OdpowiedzUsuńPozdrawianki!
Chyba wezmę z Ciebie przykład i zacznę się zastanawiać, co dobrego wynika z siedzenia w domu teraz w czasie koronawirusa.
OdpowiedzUsuńDo tej pory w tym siedzeniu nie widziałam żadnych pozytywów, ale jakby tak się dobrze przyjrzeć.....
Rzeczy tzw. "martwe" są bardzo zywe i kiedy nas nie lubią, to mamy przekopane. Wiem z empirii. Caluski
OdpowiedzUsuń