Zawsze powtarzam, że nieszczęścia nie chodzą parami, one chodzą stadami.
Pandemia, sytuacja w kraju, niepewność ...a u mnie dzieje się ...
Będzie w wielkim skrócie i nie o wszystkim.
Potrzebna jest na moje kolano reoperacja ortopedyczna ale nie ma na razie mowy bo szpital zawiesił planowe operacje. Długo trwało zanim przekonałam doktorka, że schrzanili operację. Kosztowało mnie to dużo czasu i jeszcze więcej pieniędzy, bo wszystkie badania w tym rezonans prywatnie. Czekam więc, może zdążę.
Może.
Młodsza jest w ciąży. Do porodu jeszcze dwa miesiące ale kładą ją już do szpitala. Ciąża, szpital i pandemia to nie jest dobre połączenie. To jest bardzo złe połączenie. Szpital z warunkami bytowymi jest na poziomie lat osiemdziesiątych. W pierwszej chwili nie wierzyłam, że jeszcze takie są. Ale są! Ale szpital ma 3 stopień referencyjności i specjaliści w nim są na najwyższym poziomie. A to jest najważniejsze. Może wszystko nie będzie takie straszne jak jawi się w tej chwili.
Może.
Odebrałam wyniki histpat. Mam zdiagnozowanego raka skóry. Jestem już po zabiegu. Mimo pandemii i pozamykanych przychodni, zostałam naprawdę szybko przyjęta. Od samego początku czułam, że dobrze nie jest, bo drzwi zabarykadowanych gabinetów stały dla mnie otworem. Może skończy się na tym jednym, nazwijmy to incydencie.
Może.
Znajomy z bloga, po 16 latach zamilkł. W ostatnim poście napisał, że jest ciężko chory i cisza. Smutno. Może jeszcze będzie dobrze.
Chyba już nie ...
Potrzebuję ciszy