niedziela, 18 sierpnia 2019

(322) Obejrzałam i mam skojarzenia

Serial "Medyceusze: władcy Florencji" wciągnął mnie. Mój podtytuł, cytat z filmu: czasem trzeba zrobić coś złego, żeby później robić coś dobrego. Co prawda drugi sezon to od razu przeskok o dwa pokolenia ale ogląda się dobrze. A opinie są różne.
Wcześniej była "Rodzina Borgiów", wszystkie sezony. Mój podtytuł - :mieszanka żądzy władzy i religijności. Intrygi od stuleci mają się dobrze. Moim zdaniem, Jeremy Irons jako papież jest  rewelacyjny.


Dziś skończyłam oglądać Opowieść podręcznej",  opowieść o kobietach zniewolonych, upodlonych i podporządkowanych władzy mężczyzn. To film przekreślający całkowicie mit o solidarności jajników. Zresztą kto by w to wierzył w dzisiejszych czasach? Niestety każda seria z tendencją spadkową, albo  państwo Gileat  chyli się ku upadkowi albo główna bohaterka z upływem czasu widzi świat inaczej.


wszystkie foto z Internetu

Każdy z tych seriali niesie dla mnie skojarzenia z Polską XXI wieku. A w każdym razie z wizjami i zakusami różnych uzdrowicieli narodu, nepotystów i "prawdziwych Polaków". 
Moim skromnym zdaniem, wszystkie trzy warte obejrzenia.

piątek, 16 sierpnia 2019

(321) Przeczytałam

Właśnie skończyłam czytać i jestem rozczarowana.
Każda z tych książek ma podtytuł nadany przeze mnie:
  • Królowa cukru czyli poradnik jak uprawiać trzcinę cukrową z melodramatem w tle. Akcja przewidywalna od początku, w każdym wątku.
  • Tatuażysta z Auschwitz czyli miłość w piekle. Tyle tylko, że dla kogoś kto sięga po raz pierwszy po wspomnienia z obozu zagłady, taki obóz śmierci może wydać się li tylko obozem pracy, niekoniecznie musi kojarzyć się z piekłem. Więźniowie sporo mogą, główny bohater ma własny pokój, a krematoria spokojnie dymią w tle.

czwartek, 15 sierpnia 2019

(320) podróże kształcą

Wydawało mi się, że Janusze i Grażyny to tylko w żartach, ale żeby naprawdę?
Zrobiłam foto  wczoraj w drodze do pracy, pani też była w drodze do pracy
na nodze, pod skarpetką jest jeszcze łańcuszek, no naprawdę elegancko ;-)

niedziela, 11 sierpnia 2019

(319) lekarstwo na chandrę

Sobotni poranek zaczął się bardzo dobrze. Zapowiadał się ładny dzień. Niestety z każdą minutą, no może z częstotliwością co  kwadrans narastała niechęć do wszystkiego. Zaczynałam być na nie, było mi źle. Ot tak nie wiadomo o co chodzi.  Chandra zaczęła się do mnie przytulać coraz mocnej. Pachnąca kawa z ulubionymi czekoladkami była też chandry przysmakiem. Wiem już z doświadczenia, że dłuższe przebywanie w jej towarzystwie dla mnie potrafi skończyć się źle. Różne są sposoby na pozbieranie się: zakupy (nic w tej chwili nie potrzebuję), ploteczki z przyjaciółkami (nie mam w tej chwili z kim), kieliszek dobrego wina ( nie o dziewiątej rano), fryzjer (nie, bo to zawsze kończy się katastrofą). Sytuacja wydawałoby się bez wyjścia. Na mnie działają dwie rzeczy, przemeblowanie mieszkania, na co pod żadnym pozorem nie chciał wyrazić zgody PanMąż. Bo jest ładnie, bo jest wygodnie. Ugiął się pod naporem moich próśb. Ale okazał się być podstępny, postawił warunek,  nie mogę ruszyć jego fotela i telewizora. A to plan niewykonalny.
Skończyło się na na tej drugiej rzeczy, czyli na wielkim sprzątaniu. Sypialnia i kuchnia błyszczą. Część rzeczy spakowana i wyniesiona do piwnicy. Część wyrzucona. Nagle okazało się, że jest jest sporo miejsca w komodach, na półkach. Szafki w kuchni wypucowane, wszystko poukładane, no jak w pudełeczku jakimś. No normalnie jak przed świętami albo przed przysłowiową wizytacją teściowej. Tyle tylko, że ja zazwyczaj do tych "okazji" nie przywiązuję większej wagi.
Wieczorem padłam, nie mogąc ruszyć ręką ani nogą.
Dzisiejszy poranek zaczął się bardzo dobrze. Zapowiada się ładny dzień. Wczorajsze sprzątanie ciągle jeszcze czuję w kościach. Myślę, zastanawiam się, jak to matka, żona, babcia, kobieta pracująca. Niestety z każdą minutą, no może z częstotliwością co  kwadrans narasta niechęć do wszystkiego. Zaczynam być na nie .... 
Siedzę na tarasie z kubkiem pachnącej kawy ... 
Do posprzątania mam całą piwnicę ...
O nie, nie,  już drugi raz nie zrobię sobie tego, już drugi raz nie zafunduję sobie takiego lekarstwa.
Nie ma co,  nie mam żadnej chandry, ja jestem na to po prostu za leniwa!
W takim razie dziś będzie maraton serialu "Medyceusze władcy Florencji".

piątek, 9 sierpnia 2019

(318) Poradnik blogera

Już prosiłam o pomoc bo zupełnie nie pamiętałam jak poruszać się po tym blogu.
I szpetnie zaklęłam. Aż Farciara  podskoczyła do góry. Pomogło. Odpowiednie szufladki zaczęły się otwierać.
Może teraz będzie czasami tu dziwnie ale mam zamiar zacząć się osiedlać, będą eksperymenty, próby. Mam nadzieję, że nie będzie katastrofy.

czwartek, 8 sierpnia 2019

(317) o niczym

Przekonałam się, że nie mogę już za bardzo wierzyć swojej pamięci. Nie zaglądam na wyspę zbyt często i stało się. Zapomniałam hasło i miałam spory kłopot, żeby dostać się na bloga. Mogłam tylko pisać komentarze. Już nawet postanowiłam odpuścić sobie to całe blogowanie. Ale nie mogłam zgodzić się na to, żeby takie coś mnie pokonało. Uparłam się.
Szukanie hasła zaowocowało odnalezieniem tysiąca i jednej notatki, zapisków. Znalazłam notatki uznane za zaginione w akcji.  Zrobiłam z tym  wszystkim porządek. No powiedzmy, że porządek.
I jednego pojąć nie mogę, nie bardzo lubię to miejsce, nie przyzwyczaiłam się. A zamknąć tego całego bałaganu nie potrafię. Znaczy się potrafię. Jeden klik i po sprawie.