czwartek, 26 grudnia 2019

(324) Czas dzwieczący ciszą

Zaczęło się gdy dzieci były małe. Pokochałam te poranne chwile gdy rano wstałam a cały dom jeszcze spał. Za oknami budzi się miasto, a u mnie cisza. Słyszałam wtedy swoje myśli, miałam czas żeby pogadać sama ze sobą. Uwagę mogłam skupić na jednej rzeczy. Chwile kradzione samej sobie, zamiast spać napawałam się ciszą.
I tak mi zostało do dziś.
Dom jeszcze świątecznie uśpiony, nikt nigdzie nie pędzi. Cisza. Nawet miasto za oknami jeszcze śpi. Cisza.Choinka. Ja, psy, kubek aromatycznej kawy. I ona CISZA.

wtorek, 24 grudnia 2019

Świątecznie






Znalezione obrazy dla zapytania kartki świąteczne do pobrania 

Z OKAZJI ŚWIĄT I NA KAŻDY NASTĘPNY DZIEŃ NOWEGO ROKU 
ŻYCZĘ
SPEŁNIENIA MARZEŃ, 
REALIZACJI PLANÓW, 
ZDROWIA, SPOKOJU I MIŁOŚCI

sobota, 21 grudnia 2019

(323) Ranking wielce osobisty

Dawno mnie tu nie było. Kolejny raz  drogę na swoją wyspę zgubiłam. Jak znalazłam wyspę, to okazało się, że nie mam do niej klucza. A tak naprawdę to zgubiłam kajecik ze wszystkimi hasłami.
Ale za to ostatnio obejrzałam sporo filmów, niektóre pierwszy raz, inne setny. Mam swój ranking filmów z oceną 10/10, a nawet 11/10. I są to filmy mniej lub bardziej stare.
Poniższa kolejność jest absolutnie przypadkowa i dotyczy wyłącznie filmów obejrzanych od września tego roku.



niedziela, 18 sierpnia 2019

(322) Obejrzałam i mam skojarzenia

Serial "Medyceusze: władcy Florencji" wciągnął mnie. Mój podtytuł, cytat z filmu: czasem trzeba zrobić coś złego, żeby później robić coś dobrego. Co prawda drugi sezon to od razu przeskok o dwa pokolenia ale ogląda się dobrze. A opinie są różne.
Wcześniej była "Rodzina Borgiów", wszystkie sezony. Mój podtytuł - :mieszanka żądzy władzy i religijności. Intrygi od stuleci mają się dobrze. Moim zdaniem, Jeremy Irons jako papież jest  rewelacyjny.


Dziś skończyłam oglądać Opowieść podręcznej",  opowieść o kobietach zniewolonych, upodlonych i podporządkowanych władzy mężczyzn. To film przekreślający całkowicie mit o solidarności jajników. Zresztą kto by w to wierzył w dzisiejszych czasach? Niestety każda seria z tendencją spadkową, albo  państwo Gileat  chyli się ku upadkowi albo główna bohaterka z upływem czasu widzi świat inaczej.


wszystkie foto z Internetu

Każdy z tych seriali niesie dla mnie skojarzenia z Polską XXI wieku. A w każdym razie z wizjami i zakusami różnych uzdrowicieli narodu, nepotystów i "prawdziwych Polaków". 
Moim skromnym zdaniem, wszystkie trzy warte obejrzenia.

piątek, 16 sierpnia 2019

(321) Przeczytałam

Właśnie skończyłam czytać i jestem rozczarowana.
Każda z tych książek ma podtytuł nadany przeze mnie:
  • Królowa cukru czyli poradnik jak uprawiać trzcinę cukrową z melodramatem w tle. Akcja przewidywalna od początku, w każdym wątku.
  • Tatuażysta z Auschwitz czyli miłość w piekle. Tyle tylko, że dla kogoś kto sięga po raz pierwszy po wspomnienia z obozu zagłady, taki obóz śmierci może wydać się li tylko obozem pracy, niekoniecznie musi kojarzyć się z piekłem. Więźniowie sporo mogą, główny bohater ma własny pokój, a krematoria spokojnie dymią w tle.

czwartek, 15 sierpnia 2019

(320) podróże kształcą

Wydawało mi się, że Janusze i Grażyny to tylko w żartach, ale żeby naprawdę?
Zrobiłam foto  wczoraj w drodze do pracy, pani też była w drodze do pracy
na nodze, pod skarpetką jest jeszcze łańcuszek, no naprawdę elegancko ;-)

niedziela, 11 sierpnia 2019

(319) lekarstwo na chandrę

Sobotni poranek zaczął się bardzo dobrze. Zapowiadał się ładny dzień. Niestety z każdą minutą, no może z częstotliwością co  kwadrans narastała niechęć do wszystkiego. Zaczynałam być na nie, było mi źle. Ot tak nie wiadomo o co chodzi.  Chandra zaczęła się do mnie przytulać coraz mocnej. Pachnąca kawa z ulubionymi czekoladkami była też chandry przysmakiem. Wiem już z doświadczenia, że dłuższe przebywanie w jej towarzystwie dla mnie potrafi skończyć się źle. Różne są sposoby na pozbieranie się: zakupy (nic w tej chwili nie potrzebuję), ploteczki z przyjaciółkami (nie mam w tej chwili z kim), kieliszek dobrego wina ( nie o dziewiątej rano), fryzjer (nie, bo to zawsze kończy się katastrofą). Sytuacja wydawałoby się bez wyjścia. Na mnie działają dwie rzeczy, przemeblowanie mieszkania, na co pod żadnym pozorem nie chciał wyrazić zgody PanMąż. Bo jest ładnie, bo jest wygodnie. Ugiął się pod naporem moich próśb. Ale okazał się być podstępny, postawił warunek,  nie mogę ruszyć jego fotela i telewizora. A to plan niewykonalny.
Skończyło się na na tej drugiej rzeczy, czyli na wielkim sprzątaniu. Sypialnia i kuchnia błyszczą. Część rzeczy spakowana i wyniesiona do piwnicy. Część wyrzucona. Nagle okazało się, że jest jest sporo miejsca w komodach, na półkach. Szafki w kuchni wypucowane, wszystko poukładane, no jak w pudełeczku jakimś. No normalnie jak przed świętami albo przed przysłowiową wizytacją teściowej. Tyle tylko, że ja zazwyczaj do tych "okazji" nie przywiązuję większej wagi.
Wieczorem padłam, nie mogąc ruszyć ręką ani nogą.
Dzisiejszy poranek zaczął się bardzo dobrze. Zapowiada się ładny dzień. Wczorajsze sprzątanie ciągle jeszcze czuję w kościach. Myślę, zastanawiam się, jak to matka, żona, babcia, kobieta pracująca. Niestety z każdą minutą, no może z częstotliwością co  kwadrans narasta niechęć do wszystkiego. Zaczynam być na nie .... 
Siedzę na tarasie z kubkiem pachnącej kawy ... 
Do posprzątania mam całą piwnicę ...
O nie, nie,  już drugi raz nie zrobię sobie tego, już drugi raz nie zafunduję sobie takiego lekarstwa.
Nie ma co,  nie mam żadnej chandry, ja jestem na to po prostu za leniwa!
W takim razie dziś będzie maraton serialu "Medyceusze władcy Florencji".

piątek, 9 sierpnia 2019

(318) Poradnik blogera

Już prosiłam o pomoc bo zupełnie nie pamiętałam jak poruszać się po tym blogu.
I szpetnie zaklęłam. Aż Farciara  podskoczyła do góry. Pomogło. Odpowiednie szufladki zaczęły się otwierać.
Może teraz będzie czasami tu dziwnie ale mam zamiar zacząć się osiedlać, będą eksperymenty, próby. Mam nadzieję, że nie będzie katastrofy.

czwartek, 8 sierpnia 2019

(317) o niczym

Przekonałam się, że nie mogę już za bardzo wierzyć swojej pamięci. Nie zaglądam na wyspę zbyt często i stało się. Zapomniałam hasło i miałam spory kłopot, żeby dostać się na bloga. Mogłam tylko pisać komentarze. Już nawet postanowiłam odpuścić sobie to całe blogowanie. Ale nie mogłam zgodzić się na to, żeby takie coś mnie pokonało. Uparłam się.
Szukanie hasła zaowocowało odnalezieniem tysiąca i jednej notatki, zapisków. Znalazłam notatki uznane za zaginione w akcji.  Zrobiłam z tym  wszystkim porządek. No powiedzmy, że porządek.
I jednego pojąć nie mogę, nie bardzo lubię to miejsce, nie przyzwyczaiłam się. A zamknąć tego całego bałaganu nie potrafię. Znaczy się potrafię. Jeden klik i po sprawie.


sobota, 22 czerwca 2019

(316) Bawimy się z wnusiami

w przebieranki, księżniczki, malowanki.   Wnusia zasiada w fotelu jak na tronie i poważnym tonem ogłasza: piękny fotel i piękne stroje są dla pięknych dziewczyn.
Ja na to: a które to są te piękne dziewczyny?
Wnusia, tonem nieznoszącym sprzeciwu: ja i moja siostra. A ty, ty to taka inna jesteś.
KURTYNA

niedziela, 16 czerwca 2019

(315) Leki podane w ciemno

działają bez zarzutu. Czyli lekarz miał intuicję. A ja, ja miałam szczęście. Antybiotyk bardzo mnie osłabia ale nie na tyle, żebym odmówiła sobie drobnych, drobniutkich prac tarasowo-ogrodowych. Może jeszcze nie powinnam ale ...
Czy tylko ja tak mam, że gdy mi czegoś nie wolno to wtedy akurat tak bardzo się chce?

sobota, 8 czerwca 2019

2004

Jutro, 15 lat temu, założę mojego pierwszego bloga.
Później go zatopię, podobnie jak kolejny. Na ostatniej wyspie dotrwałam do czasu aż ktoś inny zdecydował za mnie, że pora coś zakończyć. W pierwszej chwili miałam już zamiar zakończyć moją zabawę w pisanie. Ale uzależniłam się. I muszę. Inaczej się uduszę :-)

Piętnaście lat temu, moje pierwsze kroki wyglądały tak ( to mój pierwszy wpis):


9 maja 2004r.
Spełnione marzenie
Od dawna myślałam o tym, żeby założyć bolga i  pisać, a teraz kiedy jest to realne zastanawiam się niby po co mam to robić. Czy zależy mi żeby ktoś to czytał i komentował, czy chcę to robić wyłącznie dla siebie? Kogo mogą interesować moje myśli nie przemyślane, moje słowa niepoukładane, moje uczucia, odczucia, impresje? Co będę czuła gdy nikt tego nie skomentuje, czy potrzebne są mi nowe rozczarowania? Jeżeli chcę pisać wyłącznie dla siebie to czy akurat tu?
"Grafoman to ktoś, kto nie ma nic do powiedzenia i stara się to dokładnie opisać". Dokładnie tak poczułam się w tej chwili i nie mam pewności czy jeszcze tu wrócę kiedykolwiek. Najpierw muszę odpowiedzieć sobie na wszystkie postawione wyżej pytania. 

Jedną z pierwszych osób, które zawitały na wyspę szczęśliwą był fg2002. I to On zachęcił mnie do zostania na blogu.


Spełnione marzenie
Od dawna marzyłam o tym, żeby założyć blga i  pisać, a teraz kiedy jest to realne zastanawiam się niby po co mam to robić. Czy zależy mi żeby ktoś to czytał i komentował, czy chcę to robić wyłącznie dla siebie? Kogo mogą interesować moje myśli nie przemyślane, moje słowa niepoukładane, moje uczucia, odczucia, impresje? Co będę czuła gdy nikt tego nie skomentuje, czy potrzebne są mi nowe rozczarowania? Jeżel chcę pisać wyłącznie dla siebie to czy akurat tu?
"Grafoman to ktoś, kto nie ma nic do powiedzenia i stara sie to dokładnie opisać". Dokładnie tak poczułam się w tej chwili i nie mam pewności czy jeszcze tu wrócę kiedykolwiek. Najpierw muszę odpowiedzieć sobie na wszystkie postawione wyżej pytania. 
Rano miałam jeszcze wątpliwości czy chccę byc jedną z blogowych "psarek". Teraz te watpliwości rozwiewają się coraz bardziej. Oszem chciałabym, żeby od czasu do czasu, ktoś zajrzał do mne, skomentował, odezwał się. Wiem czego oczekuję po swoich wizytach na tych stronach. Wiem, ale nie powiem... Na razie jeszcze nie.
Ktoś kiedyś zabrał mnie na wyspy szczęśliwe. Tego dnia było mi smutno i źle. Skakałam po czatach, żartowałam, pozornie beztroska, wesoła. Nie wiem jak to się stało, że przed zupełnie nieznanyn człowiekiem otworzyłam się, ujawniłam cały swój smutek. Prawdopodobnie był to jakiś ON, no w każdym razie mówił, że jest on, nawet nicka juz dziś nie pamiętam...  I zabrał mnie tam, zabrał na wyspy szczęśliwe. I tego dnia cały mój smutek i żal zagubiły się gdzieś ,  na tych wyspach. Wyspy nie stały się przez to ani trochę mniej szczęśliwe.
Potem wielokrotnie zaglądałam w te urocze zakątki, pokazywałam drogę innym. Różnie ze mną bywało, raz lepiej raz gorzej. W wirze codziennych zajęć zapomniałam o wyspach. Widocznie przestały mi być potrzebne. Zapomniałam o tym, który mnie tam zabrał, o tych których tam spotykałam. Dlaczego dziś o nich pomyślałam? Nostalgia, smutek, wspomnienia... Byłam tam... I z bolesną siłą dotarła do mnie stara prawda - nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Pozostali klasycy, ale to już dla mnie nie te same wyspy. Może dlatego, że nie ma przy mnie tych osób, które wtedy ze mną tam bywały. Czy nie ma? Skąd niby ja to wiem? Przecież to były tylko nicki, tak ale z własnej woli zerwałam te  znajomości i teraz mi ich brak. Brak wymiany myśli, sporów. Nie wiem kim teraz są, czy są... Nic nie wiem, poza jednym - skoro rozmowa z kimś za pośrednictwem netu była czymś ważnym należało to chronić. Wymiana myśli na poważnie i w żartach, zwykłe ble ble, ale i to co tak ważne -  spotkanie w rozmowie z drugim człowiekiem, który cię rozumie,  a którego znasz tylko tyle ile on sam chce o sobie powiedzieć. Czego się przestraszyłam, dlaczego nie pozwoliłam tym znajomościom trwać?  Sama nie wiem czego nie chciałam, a czego oczekiwałam, teraz wiem, że mi brak tamtych ludzi. Będę wpadała na nie moje już wyspy szczęśliwe, może kiedyś szczęście uśmiechnie się do mnie. Podobno w życiu , każdego raz napotkanego człowieka spotyka się  po raz drugi.
Wyspy szczęśliwe
Rano miałam jeszcze wątpliwości czy chccę byc jedną z blogowych "psarek". Teraz te watpliwości rozwiewają się coraz bardziej. Oszem chciałabym, żeby od czasu do czasu, ktoś zajrzał do mne, skomentował, odezwał się. Wiem czego oczekuję po swoich wizytach na tych stronach. Wiem, ale nie powiem... Na razie jeszcze nie.
Ktoś kiedyś zabrał mnie na wyspy szczęśliwe. Tego dnia było mi smutno i źle. Skakałam po czatach, żartowałam, pozornie beztroska, wesoła. Nie wiem jak to się stało, że przed zupełnie nieznanyn człowiekiem otworzyłam się, ujawniłam cały swój smutek. Prawdopodobnie był to jakiś ON, no w każdym razie mówił, że jest on, nawet nicka juz dziś nie pamiętam...  I zabrał mnie tam, zabrał na wyspy szczęśliwe. I tego dnia cały mój smutek i żal zagubiły się gdzieś ,  na tych wyspach. Wyspy nie stały się przez to ani trochę mniej szczęśliwe.
Potem wielokrotnie zaglądałam w te urocze zakątki, pokazywałam drogę innym. Różnie ze mną bywało, raz lepiej raz gorzej. W wirze codziennych zajęć zapomniałam o wyspach. Widocznie przestały mi być potrzebne. Zapomniałam o tym, który mnie tam zabrał, o tych których tam spotykałam. Dlaczego dziś o nich pomyślałam? Nostalgia, smutek, wspomnienia... Byłam tam... I z bolesną siłą dotarła do mnie stara prawda - nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Pozostali klasycy, ale to już dla mnie nie te same wyspy. Może dlatego, że nie ma przy mnie tych osób, które wtedy ze mną tam bywały. Czy nie ma? Skąd niby ja to wiem? Przecież to były tylko nicki, tak ale z własnej woli zerwałam te  znajomości i teraz mi ich brak. Brak wymiany myśli, sporów. Nie wiem kim teraz są, czy są... Nic nie wiem, poza jednym - skoro rozmowa z kimś za pośrednictwem netu była czymś ważnym należało to chronić. Wymiana myśli na poważnie i w żartach, zwykłe ble ble, ale i to co tak ważne -  spotkanie w rozmowie z drugim człowiekiem, który cię rozumie,  a którego znasz tylko tyle ile on sam chce o sobie powiedzieć. Czego się przestraszyłam, dlaczego nie pozwoliłam tym znajomościom trwać?  Sama nie wiem czego nie chciałam, a czego oczekiwałam, teraz wiem, że mi brak tamtych ludzi. Będę wpadała na nie moje już wyspy szczęśliwe, może kiedyś szczęście uśmiechnie się do mnie. Podobno w życiu , każdego raz napotkanego człowieka spotyka się  po raz drugi.
Kimkolwiek jesteś wybierz się na wyspy szczęśliwe, może to będzie Twoje miejsce.



środa, 5 czerwca 2019

(314) Brakowało mi czasu

no to poszłam sobie do lekarza. To znaczy od dawna czułam się nie najlepiej ale nie mogłam znaleźć  czasu, żeby zrobić badania. Zresztą jak to ja, wiedziałam najlepiej, że nic mi nie jest. Zrobiłam w końcu te badania, rzutem na taśmę, przed końcem ważności skierowania i nawet nie zwlekałam z odbiorem wyników. A tam kilka pozycji zakreślonych na czerwono. Okazało się, że te wyniki stały się przepustką, żeby natychmiast przyjął mnie lekarz. Narobił rabanu, wypisał skierowanie do szpitala. Udało mi się jednak przekonać pana lekarza, że ten szpital jest mi  najmniej potrzebny i żeby jednak spróbował mnie poleczyć.
I jest sytuacja taka: mam jedną kartkę z rozpisanymi lekami, a drugą z objawami, które zobowiązują mnie do jazdy do szpitala, no np. jak będę miała temperaturę 38, mam jechać. Ale skoro mam 37,9 to chyba nie jadę, nie?
A tak naprawdę to ja już chyba zdrowa jestem, bo nic mnie nie boli bardziej niż wtedy kiedy nie wiedziałam, że jestem chora.
I mam długie zwolnienie, które zamierzam dobrze wykorzystać.
I nie wiem co mnie uleczyło, leki czy perspektywa nie chodzenia do pracy, którą przecież lubię. Chyba.

niedziela, 2 czerwca 2019

(313) Nie umiem polubić

tego miejsca. Nie jestem tu u siebie.
Może to trochę wina braku czasu, na wszystko, w tym na pisanie. Ale nie potrafię się tu zadomowić.
Może jednak oswoję kiedyś to miejsce.

niedziela, 12 maja 2019

(312) Obejrzałam

film braci Sekielskich- jest tu. Musiałam robić przerwy w trakcie ogladania.
O wszystkim już wcześniej słyszałam ale gdy słucha się tych ludzi... to zupełnie inne emocje.
Mnie w postawie księży uderza jedno, oni czują się bezkarni. Dla mnie nie liczy się kara boska, której oni rzekomo obawiają się najbardziej. Kara powinna być nieuchronna, tu na ziemi.
A w to wątpię. Niestety.
"Kler" przy tym filmie to prawie komedia.

środa, 8 maja 2019

(311) Dawno, dawno temu,

jutro, 15 lat temu, założę mojego pierwszego bloga.
Później go zatopię, podobnie jak kolejny. Na ostatniej wyspie dotrwałam do czasu aż ktoś inny zdecydował za mnie, że pora coś zakończyć. W pierwszej chwili miałam już zamiar zakończyć moją zabawę w pisanie. Ale uzależniłam się. I muszę. Inaczej się uduszę :-)

Piętnaście lat temu, moje pierwsze kroki wyglądały tak ( to fragment mojego pierwszego wpisu, długi był):


9 maja 2004r.
Wyspa szczęśliwa - Spełnione marzenie
Od dawna myślałam o tym, żeby założyć bolga i  pisać, a teraz kiedy jest to realne zastanawiam się niby po co mam to robić. Czy zależy mi żeby ktoś to czytał i komentował, czy chcę to robić wyłącznie dla siebie? Kogo mogą interesować moje myśli nie przemyślane, moje słowa niepoukładane, moje uczucia, odczucia, impresje? Co będę czuła gdy nikt tego nie skomentuje, czy potrzebne są mi nowe rozczarowania? Jeżeli chcę pisać wyłącznie dla siebie to czy akurat tu?
"Grafoman to ktoś, kto nie ma nic do powiedzenia i stara się to dokładnie opisać". Dokładnie tak poczułam się w tej chwili i nie mam pewności czy jeszcze tu wrócę kiedykolwiek. Najpierw muszę odpowiedzieć sobie na wszystkie postawione wyżej pytania. 

Jedną z pierwszych osób, które zawitały na wyspę szczęśliwą był fg2002. I to On przywitał mnie i zachęcił mnie do zostania na bloxie i do pisania.
Dzięki Zbit! Dziękuję, że do dziś mnie odwiedzasz, że dajesz radę czytać moje myśli nieprzemyślane.
Dziękuję wszystkim, którzy do mnie zaglądają. To już 15 lat. A tamtego dnia nawet przez myśl mi nie przeszło, że to będzie taki długi dystans!

piątek, 3 maja 2019

(310) Jak co roku

szykuję swoje miejsce na tarasie. Pozimowe szorowanie, ustawianie, przestawianie i sadzenie prawie skończone. Większość roślinek jest już na swoim miejscu.  Mam nadzieję, że będą cieszyły oko do późnej jesieni. Tym bardziej, że urlop zaplanowaliśmy na drugą połowę września więc czeka nas lato w mieście. Jeszcze chciałabym zainstalować jakieś delikatne oświetlenie, ale jak do tej pory nie znalazłam w sklepach nic godnego uwagi.
Zawsze cieszy mnie ta praca. Chociaż później z najróżniejszych powodów nie korzystam z tego mojego miejsca tyle ile bym chciała. Ale co sobie pomarzę w trakcie tego szykowania, to moje!
Marzy mi się jeszcze szemrzący strumyczek, znaczy taka miniaturowa kaskada wodna. Ale PanMąż piętrzy problemy z instalacją. A ja już sobie nawet upatrzyłam takiego szemrzaczka.Kocham wodę, lubię jej odgłosy, szum, który mnie relaksuje. No może poza kapiącym kranem. Ten nie relaksuje.

czwartek, 2 maja 2019

(309) Pytanie mam

i proszę jeśli ktoś, coś wie może mi podpowie jak ustawić prawidłową godzinę publikacji posta lub w ogóle ją skasować. Wstawiam post o 19,a pokazuje się 10. Irytuje mnie to bardzo, bo zupełnie jakbym w innej strefie czasowej była. A nie jestem.

(308) Trzy kolory



SREBRNY


NIEBIESKI 

ZIELONY



wtorek, 30 kwietnia 2019

(307) To już koniec

To już jest  koniec, nie ma już nic ... nie ma bloxa.
Szkoda. Lubiłam tamto miejsce. To na razie jest niemoje.

niedziela, 3 marca 2019

(306) Kronika wypadków


9.03 - mam problem z logowaniem, coś stara mi się wmówić, że ja to nie ja.

Wczorajsze jutro - 4.03.- jestem ponownie. Ależ mnie to wszystko denerwuje ale jednocześnie intryguje. Odkrywam moją wyspę. Uczę się.


Dziś - 3.03. - Udało mi się tu wejść. Ale wszystko jest nie tak! Nic nie jest tak jakbym chciała. Na razie to wrogie miejsce!