Zaczęło się gdy dzieci były małe. Pokochałam te poranne chwile gdy rano wstałam a cały dom jeszcze spał. Za oknami budzi się miasto, a u mnie cisza. Słyszałam wtedy swoje myśli, miałam czas żeby pogadać sama ze sobą. Uwagę mogłam skupić na jednej rzeczy. Chwile kradzione samej sobie, zamiast spać napawałam się ciszą.
I tak mi zostało do dziś.
Dom jeszcze świątecznie uśpiony, nikt nigdzie nie pędzi. Cisza. Nawet miasto za oknami jeszcze śpi. Cisza.Choinka. Ja, psy, kubek aromatycznej kawy. I ona CISZA.
czwartek, 26 grudnia 2019
wtorek, 24 grudnia 2019
Świątecznie
Z OKAZJI ŚWIĄT I NA KAŻDY NASTĘPNY DZIEŃ NOWEGO ROKU
ŻYCZĘ
SPEŁNIENIA MARZEŃ,
REALIZACJI PLANÓW,
ZDROWIA, SPOKOJU I MIŁOŚCI
sobota, 21 grudnia 2019
(323) Ranking wielce osobisty
Dawno mnie tu nie było. Kolejny raz drogę na swoją wyspę zgubiłam. Jak znalazłam wyspę, to okazało się, że nie mam do niej klucza. A tak naprawdę to zgubiłam kajecik ze wszystkimi hasłami.
Ale za to ostatnio obejrzałam sporo filmów, niektóre pierwszy raz, inne setny. Mam swój ranking filmów z oceną 10/10, a nawet 11/10. I są to filmy mniej lub bardziej stare.
Poniższa kolejność jest absolutnie przypadkowa i dotyczy wyłącznie filmów obejrzanych od września tego roku.
Ale za to ostatnio obejrzałam sporo filmów, niektóre pierwszy raz, inne setny. Mam swój ranking filmów z oceną 10/10, a nawet 11/10. I są to filmy mniej lub bardziej stare.
Poniższa kolejność jest absolutnie przypadkowa i dotyczy wyłącznie filmów obejrzanych od września tego roku.
niedziela, 18 sierpnia 2019
(322) Obejrzałam i mam skojarzenia
Wcześniej była "Rodzina Borgiów", wszystkie sezony. Mój podtytuł - :mieszanka żądzy władzy i religijności. Intrygi od stuleci mają się dobrze. Moim zdaniem, Jeremy Irons jako papież jest rewelacyjny.
Dziś skończyłam oglądać Opowieść podręcznej", opowieść o kobietach zniewolonych, upodlonych i
podporządkowanych władzy mężczyzn. To film przekreślający całkowicie mit
o solidarności jajników. Zresztą kto by w to wierzył w dzisiejszych czasach? Niestety każda seria z tendencją spadkową, albo państwo Gileat chyli się ku upadkowi albo główna bohaterka z upływem czasu widzi świat inaczej.
wszystkie foto z Internetu
Każdy z tych seriali niesie dla mnie skojarzenia z Polską XXI wieku. A w każdym razie z wizjami i zakusami różnych uzdrowicieli narodu, nepotystów i "prawdziwych Polaków".
Moim skromnym zdaniem, wszystkie trzy warte obejrzenia.
piątek, 16 sierpnia 2019
(321) Przeczytałam
Właśnie skończyłam czytać i jestem rozczarowana.
Każda z tych książek ma podtytuł nadany przeze mnie:
Każda z tych książek ma podtytuł nadany przeze mnie:
- Królowa cukru czyli poradnik jak uprawiać trzcinę cukrową z melodramatem w tle. Akcja przewidywalna od początku, w każdym wątku.
- Tatuażysta z Auschwitz czyli miłość w piekle. Tyle tylko, że dla kogoś kto sięga po raz pierwszy po wspomnienia z obozu zagłady, taki obóz śmierci może wydać się li tylko obozem pracy, niekoniecznie musi kojarzyć się z piekłem. Więźniowie sporo mogą, główny bohater ma własny pokój, a krematoria spokojnie dymią w tle.
czwartek, 15 sierpnia 2019
(320) podróże kształcą
Wydawało mi się, że Janusze i Grażyny to tylko w żartach, ale żeby naprawdę?
Zrobiłam foto wczoraj w drodze do pracy, pani też była w drodze do pracy
na nodze, pod skarpetką jest jeszcze łańcuszek, no naprawdę elegancko ;-)
Zrobiłam foto wczoraj w drodze do pracy, pani też była w drodze do pracy
na nodze, pod skarpetką jest jeszcze łańcuszek, no naprawdę elegancko ;-)
niedziela, 11 sierpnia 2019
(319) lekarstwo na chandrę
Sobotni poranek zaczął się bardzo dobrze. Zapowiadał się ładny dzień. Niestety z każdą minutą, no może z częstotliwością co kwadrans narastała niechęć do wszystkiego. Zaczynałam być na nie, było mi źle. Ot tak nie wiadomo o co chodzi. Chandra zaczęła się do mnie przytulać coraz mocnej. Pachnąca kawa z ulubionymi czekoladkami była też chandry przysmakiem. Wiem już z doświadczenia, że dłuższe przebywanie w jej towarzystwie dla mnie potrafi skończyć się źle. Różne są sposoby na pozbieranie się: zakupy (nic w tej chwili nie potrzebuję), ploteczki z przyjaciółkami (nie mam w tej chwili z kim), kieliszek dobrego wina ( nie o dziewiątej rano), fryzjer (nie, bo to zawsze kończy się katastrofą). Sytuacja wydawałoby się bez wyjścia. Na mnie działają dwie rzeczy, przemeblowanie mieszkania, na co pod żadnym pozorem nie chciał wyrazić zgody PanMąż. Bo jest ładnie, bo jest wygodnie. Ugiął się pod naporem moich próśb. Ale okazał się być podstępny, postawił warunek, nie mogę ruszyć jego fotela i telewizora. A to plan niewykonalny.
Skończyło się na na tej drugiej rzeczy, czyli na wielkim sprzątaniu. Sypialnia i kuchnia błyszczą. Część rzeczy spakowana i wyniesiona do piwnicy. Część wyrzucona. Nagle okazało się, że jest jest sporo miejsca w komodach, na półkach. Szafki w kuchni wypucowane, wszystko poukładane, no jak w pudełeczku jakimś. No normalnie jak przed świętami albo przed przysłowiową wizytacją teściowej. Tyle tylko, że ja zazwyczaj do tych "okazji" nie przywiązuję większej wagi.
Wieczorem padłam, nie mogąc ruszyć ręką ani nogą.
Dzisiejszy poranek zaczął się bardzo dobrze. Zapowiada się ładny dzień.
Wczorajsze sprzątanie ciągle jeszcze czuję w kościach. Myślę, zastanawiam się, jak to matka, żona, babcia, kobieta pracująca. Niestety z każdą minutą, no może z częstotliwością co kwadrans
narasta niechęć do wszystkiego. Zaczynam być na nie ....
Siedzę na tarasie z kubkiem pachnącej kawy ...
Do posprzątania mam całą piwnicę ...
O nie, nie, już drugi raz nie zrobię sobie tego, już drugi raz nie zafunduję sobie takiego lekarstwa.
piątek, 9 sierpnia 2019
(318) Poradnik blogera
Już prosiłam o pomoc bo zupełnie nie pamiętałam jak poruszać się po tym blogu.
I szpetnie zaklęłam. Aż Farciara podskoczyła do góry. Pomogło. Odpowiednie szufladki zaczęły się otwierać.
Może teraz będzie czasami tu dziwnie ale mam zamiar zacząć się osiedlać, będą eksperymenty, próby. Mam nadzieję, że nie będzie katastrofy.
I szpetnie zaklęłam. Aż Farciara podskoczyła do góry. Pomogło. Odpowiednie szufladki zaczęły się otwierać.
Może teraz będzie czasami tu dziwnie ale mam zamiar zacząć się osiedlać, będą eksperymenty, próby. Mam nadzieję, że nie będzie katastrofy.
czwartek, 8 sierpnia 2019
(317) o niczym
Przekonałam się, że nie mogę już za bardzo wierzyć swojej pamięci. Nie zaglądam na wyspę zbyt często i stało się. Zapomniałam hasło i miałam spory kłopot, żeby dostać się na bloga. Mogłam tylko pisać komentarze. Już nawet postanowiłam odpuścić sobie to całe blogowanie. Ale nie mogłam zgodzić się na to, żeby takie coś mnie pokonało. Uparłam się.
Szukanie hasła zaowocowało odnalezieniem tysiąca i jednej notatki, zapisków. Znalazłam notatki uznane za zaginione w akcji. Zrobiłam z tym wszystkim porządek. No powiedzmy, że porządek.
I jednego pojąć nie mogę, nie bardzo lubię to miejsce, nie przyzwyczaiłam się. A zamknąć tego całego bałaganu nie potrafię. Znaczy się potrafię. Jeden klik i po sprawie.
Szukanie hasła zaowocowało odnalezieniem tysiąca i jednej notatki, zapisków. Znalazłam notatki uznane za zaginione w akcji. Zrobiłam z tym wszystkim porządek. No powiedzmy, że porządek.
I jednego pojąć nie mogę, nie bardzo lubię to miejsce, nie przyzwyczaiłam się. A zamknąć tego całego bałaganu nie potrafię. Znaczy się potrafię. Jeden klik i po sprawie.
sobota, 22 czerwca 2019
(316) Bawimy się z wnusiami
w przebieranki, księżniczki, malowanki. Wnusia zasiada w fotelu jak na tronie i poważnym tonem ogłasza: piękny fotel i piękne stroje są dla pięknych dziewczyn.
Ja na to: a które to są te piękne dziewczyny?
Wnusia, tonem nieznoszącym sprzeciwu: ja i moja siostra. A ty, ty to taka inna jesteś.
KURTYNA
Ja na to: a które to są te piękne dziewczyny?
Wnusia, tonem nieznoszącym sprzeciwu: ja i moja siostra. A ty, ty to taka inna jesteś.
KURTYNA
niedziela, 16 czerwca 2019
(315) Leki podane w ciemno
działają bez zarzutu. Czyli lekarz miał intuicję. A ja, ja miałam szczęście. Antybiotyk bardzo mnie osłabia ale nie na tyle, żebym odmówiła sobie drobnych, drobniutkich prac tarasowo-ogrodowych. Może jeszcze nie powinnam ale ...
Czy tylko ja tak mam, że gdy mi czegoś nie wolno to wtedy akurat tak bardzo się chce?
Czy tylko ja tak mam, że gdy mi czegoś nie wolno to wtedy akurat tak bardzo się chce?
sobota, 8 czerwca 2019
2004
Jutro, 15 lat temu, założę mojego pierwszego bloga.
Później go zatopię, podobnie jak kolejny. Na ostatniej wyspie dotrwałam do czasu aż ktoś inny zdecydował za mnie, że pora coś zakończyć. W pierwszej chwili miałam już zamiar zakończyć moją zabawę w pisanie. Ale uzależniłam się. I muszę. Inaczej się uduszę :-)
Piętnaście lat temu, moje pierwsze kroki wyglądały tak ( to mój pierwszy wpis):
9 maja 2004r.
Jedną z pierwszych osób, które zawitały na wyspę szczęśliwą był fg2002. I to On zachęcił mnie do zostania na blogu.
Później go zatopię, podobnie jak kolejny. Na ostatniej wyspie dotrwałam do czasu aż ktoś inny zdecydował za mnie, że pora coś zakończyć. W pierwszej chwili miałam już zamiar zakończyć moją zabawę w pisanie. Ale uzależniłam się. I muszę. Inaczej się uduszę :-)
Piętnaście lat temu, moje pierwsze kroki wyglądały tak ( to mój pierwszy wpis):
9 maja 2004r.
Spełnione marzenie
Od
dawna myślałam o tym, żeby założyć bolga i pisać, a teraz kiedy jest to
realne zastanawiam się niby po co mam to robić. Czy zależy mi żeby ktoś
to czytał i komentował, czy chcę to robić wyłącznie dla siebie? Kogo
mogą interesować moje myśli nie przemyślane, moje słowa niepoukładane,
moje uczucia, odczucia, impresje? Co będę czuła gdy nikt tego nie
skomentuje, czy potrzebne są mi nowe rozczarowania? Jeżeli chcę pisać
wyłącznie dla siebie to czy akurat tu?
"Grafoman to ktoś, kto nie ma nic do powiedzenia i stara się to dokładnie opisać".
Dokładnie tak poczułam się w tej chwili i nie mam pewności czy jeszcze
tu wrócę kiedykolwiek. Najpierw muszę odpowiedzieć sobie na wszystkie
postawione wyżej pytania.
Jedną z pierwszych osób, które zawitały na wyspę szczęśliwą był fg2002. I to On zachęcił mnie do zostania na blogu.
Spełnione marzenie
Od
dawna marzyłam o tym, żeby założyć blga i pisać, a teraz kiedy jest to
realne zastanawiam się niby po co mam to robić. Czy zależy mi żeby ktoś
to czytał i komentował, czy chcę to robić wyłącznie dla siebie? Kogo
mogą interesować moje myśli nie przemyślane, moje słowa niepoukładane,
moje uczucia, odczucia, impresje? Co będę czuła gdy nikt tego nie
skomentuje, czy potrzebne są mi nowe rozczarowania? Jeżel chcę pisać
wyłącznie dla siebie to czy akurat tu?
"Grafoman to ktoś, kto nie ma nic do powiedzenia i stara sie to dokładnie opisać".
Dokładnie tak poczułam się w tej chwili i nie mam pewności czy jeszcze
tu wrócę kiedykolwiek. Najpierw muszę odpowiedzieć sobie na wszystkie
postawione wyżej pytania.
Rano
miałam jeszcze wątpliwości czy chccę byc jedną z blogowych "psarek".
Teraz te watpliwości rozwiewają się coraz bardziej. Oszem chciałabym,
żeby od czasu do czasu, ktoś zajrzał do mne, skomentował, odezwał się.
Wiem czego oczekuję po swoich wizytach na tych stronach. Wiem, ale nie
powiem... Na razie jeszcze nie.
Ktoś
kiedyś zabrał mnie na wyspy szczęśliwe. Tego dnia było mi smutno i źle.
Skakałam po czatach, żartowałam, pozornie beztroska, wesoła. Nie wiem
jak to się stało, że przed zupełnie nieznanyn człowiekiem otworzyłam
się, ujawniłam cały swój smutek. Prawdopodobnie był to jakiś ON, no w
każdym razie mówił, że jest on, nawet nicka juz dziś nie pamiętam... I
zabrał mnie tam, zabrał na wyspy szczęśliwe. I tego dnia cały mój smutek
i żal zagubiły się gdzieś , na tych wyspach. Wyspy nie stały się przez
to ani trochę mniej szczęśliwe.
Potem
wielokrotnie zaglądałam w te urocze zakątki, pokazywałam drogę innym.
Różnie ze mną bywało, raz lepiej raz gorzej. W wirze codziennych zajęć
zapomniałam o wyspach. Widocznie przestały mi być potrzebne. Zapomniałam
o tym, który mnie tam zabrał, o tych których tam spotykałam. Dlaczego
dziś o nich pomyślałam? Nostalgia, smutek, wspomnienia... Byłam tam... I
z bolesną siłą dotarła do mnie stara prawda - nie wchodzi się dwa razy
do tej samej rzeki. Pozostali klasycy, ale to już dla mnie nie te same
wyspy. Może dlatego, że nie ma przy mnie tych osób, które wtedy ze mną
tam bywały. Czy nie ma? Skąd niby ja to wiem? Przecież to były tylko
nicki, tak ale z własnej woli zerwałam te znajomości i teraz mi ich
brak. Brak wymiany myśli, sporów. Nie wiem kim teraz są, czy są... Nic
nie wiem, poza jednym - skoro rozmowa z kimś za pośrednictwem netu była
czymś ważnym należało to chronić. Wymiana myśli na poważnie i w żartach,
zwykłe ble ble, ale i to co tak ważne - spotkanie w rozmowie z drugim
człowiekiem, który cię rozumie, a którego znasz tylko tyle ile on sam
chce o sobie powiedzieć. Czego się przestraszyłam, dlaczego nie
pozwoliłam tym znajomościom trwać? Sama nie wiem czego nie chciałam, a
czego oczekiwałam, teraz wiem, że mi brak tamtych ludzi. Będę wpadała na
nie moje już wyspy szczęśliwe, może kiedyś szczęście uśmiechnie się do
mnie. Podobno w życiu , każdego raz napotkanego człowieka spotyka się
po raz drugi.
Wyspy szczęśliwe
Rano
miałam jeszcze wątpliwości czy chccę byc jedną z blogowych "psarek".
Teraz te watpliwości rozwiewają się coraz bardziej. Oszem chciałabym,
żeby od czasu do czasu, ktoś zajrzał do mne, skomentował, odezwał się.
Wiem czego oczekuję po swoich wizytach na tych stronach. Wiem, ale nie
powiem... Na razie jeszcze nie.
Ktoś
kiedyś zabrał mnie na wyspy szczęśliwe. Tego dnia było mi smutno i źle.
Skakałam po czatach, żartowałam, pozornie beztroska, wesoła. Nie wiem
jak to się stało, że przed zupełnie nieznanyn człowiekiem otworzyłam
się, ujawniłam cały swój smutek. Prawdopodobnie był to jakiś ON, no w
każdym razie mówił, że jest on, nawet nicka juz dziś nie pamiętam... I
zabrał mnie tam, zabrał na wyspy szczęśliwe. I tego dnia cały mój smutek
i żal zagubiły się gdzieś , na tych wyspach. Wyspy nie stały się przez
to ani trochę mniej szczęśliwe.
Potem
wielokrotnie zaglądałam w te urocze zakątki, pokazywałam drogę innym.
Różnie ze mną bywało, raz lepiej raz gorzej. W wirze codziennych zajęć
zapomniałam o wyspach. Widocznie przestały mi być potrzebne. Zapomniałam
o tym, który mnie tam zabrał, o tych których tam spotykałam. Dlaczego
dziś o nich pomyślałam? Nostalgia, smutek, wspomnienia... Byłam tam... I
z bolesną siłą dotarła do mnie stara prawda - nie wchodzi się dwa razy
do tej samej rzeki. Pozostali klasycy, ale to już dla mnie nie te same
wyspy. Może dlatego, że nie ma przy mnie tych osób, które wtedy ze mną
tam bywały. Czy nie ma? Skąd niby ja to wiem? Przecież to były tylko
nicki, tak ale z własnej woli zerwałam te znajomości i teraz mi ich
brak. Brak wymiany myśli, sporów. Nie wiem kim teraz są, czy są... Nic
nie wiem, poza jednym - skoro rozmowa z kimś za pośrednictwem netu była
czymś ważnym należało to chronić. Wymiana myśli na poważnie i w żartach,
zwykłe ble ble, ale i to co tak ważne - spotkanie w rozmowie z drugim
człowiekiem, który cię rozumie, a którego znasz tylko tyle ile on sam
chce o sobie powiedzieć. Czego się przestraszyłam, dlaczego nie
pozwoliłam tym znajomościom trwać? Sama nie wiem czego nie chciałam, a
czego oczekiwałam, teraz wiem, że mi brak tamtych ludzi. Będę wpadała na
nie moje już wyspy szczęśliwe, może kiedyś szczęście uśmiechnie się do
mnie. Podobno w życiu , każdego raz napotkanego człowieka spotyka się
po raz drugi.
środa, 5 czerwca 2019
(314) Brakowało mi czasu
no to poszłam sobie do lekarza. To znaczy od dawna czułam się nie najlepiej ale nie mogłam znaleźć czasu, żeby zrobić badania. Zresztą jak to ja, wiedziałam najlepiej, że nic mi nie jest. Zrobiłam w końcu te badania, rzutem na taśmę, przed końcem ważności skierowania i nawet nie zwlekałam z odbiorem wyników. A tam kilka pozycji zakreślonych na czerwono. Okazało się, że te wyniki stały się przepustką, żeby natychmiast przyjął mnie lekarz. Narobił rabanu, wypisał skierowanie do szpitala. Udało mi się jednak przekonać pana lekarza, że ten szpital jest mi najmniej potrzebny i żeby jednak spróbował mnie poleczyć.
I jest sytuacja taka: mam jedną kartkę z rozpisanymi lekami, a drugą z objawami, które zobowiązują mnie do jazdy do szpitala, no np. jak będę miała temperaturę 38, mam jechać. Ale skoro mam 37,9 to chyba nie jadę, nie?
A tak naprawdę to ja już chyba zdrowa jestem, bo nic mnie nie boli bardziej niż wtedy kiedy nie wiedziałam, że jestem chora.
I mam długie zwolnienie, które zamierzam dobrze wykorzystać.
I nie wiem co mnie uleczyło, leki czy perspektywa nie chodzenia do pracy, którą przecież lubię. Chyba.
I jest sytuacja taka: mam jedną kartkę z rozpisanymi lekami, a drugą z objawami, które zobowiązują mnie do jazdy do szpitala, no np. jak będę miała temperaturę 38, mam jechać. Ale skoro mam 37,9 to chyba nie jadę, nie?
A tak naprawdę to ja już chyba zdrowa jestem, bo nic mnie nie boli bardziej niż wtedy kiedy nie wiedziałam, że jestem chora.
I mam długie zwolnienie, które zamierzam dobrze wykorzystać.
I nie wiem co mnie uleczyło, leki czy perspektywa nie chodzenia do pracy, którą przecież lubię. Chyba.
niedziela, 2 czerwca 2019
(313) Nie umiem polubić
tego miejsca. Nie jestem tu u siebie.
Może to trochę wina braku czasu, na wszystko, w tym na pisanie. Ale nie potrafię się tu zadomowić.
Może jednak oswoję kiedyś to miejsce.
Może to trochę wina braku czasu, na wszystko, w tym na pisanie. Ale nie potrafię się tu zadomowić.
Może jednak oswoję kiedyś to miejsce.
niedziela, 12 maja 2019
(312) Obejrzałam
film braci Sekielskich- jest tu. Musiałam robić przerwy w trakcie ogladania.
O wszystkim już wcześniej słyszałam ale gdy słucha się tych ludzi... to zupełnie inne emocje.
Mnie w postawie księży uderza jedno, oni czują się bezkarni. Dla mnie nie liczy się kara boska, której oni rzekomo obawiają się najbardziej. Kara powinna być nieuchronna, tu na ziemi.
A w to wątpię. Niestety.
"Kler" przy tym filmie to prawie komedia.
środa, 8 maja 2019
(311) Dawno, dawno temu,
jutro, 15 lat temu, założę mojego pierwszego bloga.
Później go zatopię, podobnie jak kolejny. Na ostatniej wyspie dotrwałam do czasu aż ktoś inny zdecydował za mnie, że pora coś zakończyć. W pierwszej chwili miałam już zamiar zakończyć moją zabawę w pisanie. Ale uzależniłam się. I muszę. Inaczej się uduszę :-)
Piętnaście lat temu, moje pierwsze kroki wyglądały tak ( to fragment mojego pierwszego wpisu, długi był):
9 maja 2004r.
Jedną z pierwszych osób, które zawitały na wyspę szczęśliwą był fg2002. I to On przywitał mnie i zachęcił mnie do zostania na bloxie i do pisania.
Dzięki Zbit! Dziękuję, że do dziś mnie odwiedzasz, że dajesz radę czytać moje myśli nieprzemyślane.
Dziękuję wszystkim, którzy do mnie zaglądają. To już 15 lat. A tamtego dnia nawet przez myśl mi nie przeszło, że to będzie taki długi dystans!
Później go zatopię, podobnie jak kolejny. Na ostatniej wyspie dotrwałam do czasu aż ktoś inny zdecydował za mnie, że pora coś zakończyć. W pierwszej chwili miałam już zamiar zakończyć moją zabawę w pisanie. Ale uzależniłam się. I muszę. Inaczej się uduszę :-)
Piętnaście lat temu, moje pierwsze kroki wyglądały tak ( to fragment mojego pierwszego wpisu, długi był):
9 maja 2004r.
Wyspa szczęśliwa - Spełnione marzenie
Od
dawna myślałam o tym, żeby założyć bolga i pisać, a teraz kiedy jest to
realne zastanawiam się niby po co mam to robić. Czy zależy mi żeby ktoś
to czytał i komentował, czy chcę to robić wyłącznie dla siebie? Kogo
mogą interesować moje myśli nie przemyślane, moje słowa niepoukładane,
moje uczucia, odczucia, impresje? Co będę czuła gdy nikt tego nie
skomentuje, czy potrzebne są mi nowe rozczarowania? Jeżeli chcę pisać
wyłącznie dla siebie to czy akurat tu?
"Grafoman to ktoś, kto nie ma nic do powiedzenia i stara się to dokładnie opisać".
Dokładnie tak poczułam się w tej chwili i nie mam pewności czy jeszcze
tu wrócę kiedykolwiek. Najpierw muszę odpowiedzieć sobie na wszystkie
postawione wyżej pytania.
Jedną z pierwszych osób, które zawitały na wyspę szczęśliwą był fg2002. I to On przywitał mnie i zachęcił mnie do zostania na bloxie i do pisania.
Dzięki Zbit! Dziękuję, że do dziś mnie odwiedzasz, że dajesz radę czytać moje myśli nieprzemyślane.
Dziękuję wszystkim, którzy do mnie zaglądają. To już 15 lat. A tamtego dnia nawet przez myśl mi nie przeszło, że to będzie taki długi dystans!
piątek, 3 maja 2019
(310) Jak co roku
szykuję swoje miejsce na tarasie. Pozimowe szorowanie, ustawianie, przestawianie i sadzenie prawie skończone. Większość roślinek jest już na swoim miejscu. Mam nadzieję, że będą cieszyły oko do późnej jesieni. Tym bardziej, że urlop zaplanowaliśmy na drugą połowę września więc czeka nas lato w mieście. Jeszcze chciałabym zainstalować jakieś delikatne oświetlenie, ale jak do tej pory nie znalazłam w sklepach nic godnego uwagi.
Zawsze cieszy mnie ta praca. Chociaż później z najróżniejszych powodów nie korzystam z tego mojego miejsca tyle ile bym chciała. Ale co sobie pomarzę w trakcie tego szykowania, to moje!
Marzy mi się jeszcze szemrzący strumyczek, znaczy taka miniaturowa kaskada wodna. Ale PanMąż piętrzy problemy z instalacją. A ja już sobie nawet upatrzyłam takiego szemrzaczka.Kocham wodę, lubię jej odgłosy, szum, który mnie relaksuje. No może poza kapiącym kranem. Ten nie relaksuje.
czwartek, 2 maja 2019
(309) Pytanie mam
i proszę jeśli ktoś, coś wie może mi podpowie jak ustawić prawidłową godzinę publikacji posta lub w ogóle ją skasować. Wstawiam post o 19,a pokazuje się 10. Irytuje mnie to bardzo, bo zupełnie jakbym w innej strefie czasowej była. A nie jestem.
wtorek, 30 kwietnia 2019
(307) To już koniec
To już jest koniec, nie ma już nic ... nie ma bloxa.
Szkoda. Lubiłam tamto miejsce. To na razie jest niemoje.
Szkoda. Lubiłam tamto miejsce. To na razie jest niemoje.
niedziela, 3 marca 2019
(306) Kronika wypadków
9.03 - mam problem z logowaniem, coś stara mi się wmówić, że ja to nie ja.
Wczorajsze jutro - 4.03.- jestem ponownie. Ależ mnie to wszystko denerwuje ale jednocześnie intryguje. Odkrywam moją wyspę. Uczę się.
Dziś - 3.03. - Udało mi się tu wejść. Ale wszystko jest nie tak! Nic nie jest tak jakbym chciała. Na razie to wrogie miejsce!
Subskrybuj:
Posty (Atom)