wtorek, 28 stycznia 2020

(329) Takie tam z życia wzięte

Minęły trzy miesiące od operacji (kolana) a ja nadal mam problemy z chodzeniem. Ortopeda twierdzi, że kolano po operacji wygląda dobrze. Fakt, wygląda dobrze ale nie pracuje dobrze.Wizyty kontrole są drogą przez mękę. Najpierw trzeba iść pod drzwi gabinetu i sprawdzić, czy przy twoim numerku ( ze względu na RODO jesteśmy numerkami!) jest kółeczko. Jak jest, jesteś szczęśliwcem, który rozpoczyna koczowanie pod drzwiami. Jeśli nie, idziesz po numerek do rejestracji. Dziś przede mną było 50 numerków. Jeśli siedzisz na wózku jesteś szczęśliwcem. Jeśli nie, czekasz, stojąc w tłumie, bo krzesełek jest bardzo mało, z paltem w garści, bo szatni też nie ma. Jak  nie zemdlejesz stojąc na jednej nodze i nadejdzie twoja kolej to podejdziesz do okienka. Tam miła, albo i nie, pani spyta o pesel i nazwisko i dodatkowo poprosi o dokument i już możesz iść koczować pod gabinetem.
Kiedy już nadejdzie twoja kolej to wchodzisz do gabinetu.Teraz to już nie wiem czy trzeba mieć szczęście czy być nieszczęśnikiem, ale gdy lekarz zleci ci kontrolnie np. rtg opuszczasz gabinet i idziesz do podziemi, bierzesz numerek, idziesz pod pracownię i jeśli siedzisz na wózku jesteś ...
Wracasz pod gabinet a tam tłum, czekają ci co mają kolejne numerki, dochodzą tacy jak ty (nie)szczęśliwcy i zaczyna się polka galopka: kto teraz wchodzi, ja już tu byłam, ja czekam 3 godziny a ja 5,  a idź że pani stąd, nie mogę bo nie chodzę.
No dobrze ostatecznie wchodzisz, zaliczasz wizytę i jeśli jesteś szczęśliwcem już tu nie wrócisz. A jeśli nie i musisz zapisać się na kolejną wizytę, idziesz do rejestracji, bierzesz numerek ...

Razem z wypisem ze szpitala otrzymałam skierowanie, PILNE!!! na rehabilitację. Jestem zapisana na marzec, pół roku po operacji. Gdy naiwnie zwróciłam uwagę, że to ma być na CITO, pani spojrzała na mnie jakbym wyszła nie z ortopedii, tylko psychiatryka, no nie, no jak nie na cito to najbliższy termin jest na wrzesień, tak że ma pani szczęście.
No fakt! Mam!
Co prawda bardziej od szczęścia potrzebna jest kasa.
Lekarz chciał mi dać długie zwolnienie ale wróciłam do pracy. Nie stać mnie na to, żeby mi zabierali 20% wynagrodzenia, a ja żebym z własnej kieszeni opłacała rehabilitację. Bo  gdyby nie ta  prywatna rehabilitacja, to za pół roku, tylko cud usprawniłby sztywną nogę. Ale ja w cuda nie wierzę.
Tyle w temacie nogi.

7 komentarzy:

  1. Niestety, to nasza codzienność. Czy dożyjemy ze będzie lepiej.Zdrowia życzę. Ja muszę do dentysty ale tak się boję. Ba,prywatnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dopiero na początku drogi w temacie kolan, a już mam dość!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o ile operacja to profesjonalizm, to opieka pooperacyjna i rehabilitacja to partyzantka. Tak było u mnie ale może będziesz miała więcej szczęścia

      Usuń
    2. Potwierdzam: operacja to pikuś - stan po operacji i rehabilitacja to są dopiero schody! I szczęscie ma tutaj olbrzymie znaczenie!
      Pozdrawiam kolankowo! :)))

      Usuń
  3. Wygląda na to, że z naszą służbą zdrowia coraz gorzej... :((

    OdpowiedzUsuń